Najpierw pije się szampana…

Trener Jacek Klisiewicz nie ukrywa źalu do działaczy Igloopolu za sposób, w jaki podziękowano mu za pracę.

Piłkarze IV ligi rozegrali dopiero sześć kolejek, a mimo tego Jacek Klisiewicz zdąźył juź zasiąść na ławkach trenerskich dwóch klubów. Po zwolnieniu z Igloopolu Dębica, bardzo szybko znalazł pracę w Rzemieślniku Pilzno. – Szefom Rzemieślnika się nie odmawia. Jestem w tym zespole juź po raz czwarty. Mogę powiedzieć, źe to jest moja druźyna świetnie się tu czuję – mówi JACEK KLISIEWICZ.

– Nie spodziewał się pan chyba, źe tak szybko zakończy pan w tej rundzie pracę w dębickim klubie…
– Nie podejrzewałem, źe to wszystko się tak poukłada. W Igloopolu wszystko układało się do pewnego momentu, ale w źyciu to tak jest: najpierw pije się szampana, jest się podrzucanym do góry, a potem ci sami ludzie dzwonią i mówią dziękujemy. Inaczej to wszystko powinno wyglądać. Trener jedną ręką podpisuje kontrakt, a drugą trzyma walizkę – powiedział to kiedyś trener Szatałow i nie sposób się z nim nie zgodzić. Mimo wszystko jesteśmy w jednym środowisku i na pewno mam źal do Igloopolu o formę rozstania. Wiem doskonale, jak tam było cięźko. Mimo tego zrobiliśmy doskonały wynik w postaci awansu do IV ligi. W tym sezonie nam się nie wiodło, ale trenera nie zmienia się po trzech kolejkach.


– Na trenerską ławkę wrócił pan bardzo szybko…
– Rzeczywiście. Propozycja Rzemieślnika pojawiła się bardzo szybko. Udało mi się wywalczyć z Igloopolem awans i to w miarę fajnym stylu i to zostało docenione w Pilżnie, gdzie zaproponowano mi pracę.


– Co zmieniło się druźynie Rzemieślnika wraz z pana przyjściem?
– Zaczyna trenować troszkę agresywniej, troszkę inaczej. Wiadomo, źe jak przychodzi nowy trener, to wiele rzeczy się zmienia. Brakuje nam tego czegoś, źeby zaskoczyć. Widać, źe ta druźyna ma duźy potencjał, gramy piłkę na tak, ale brakuje zwycięstw. Tak było m.in. w ostatnim meczu w Krasnem, gdzie po przerwie rywal praktycznie nie istniał na boisku.


– Przyzna pan, źe przyjemnie gra się ta jakiej płycie, jaka jest w Krasnem…
– Nasze boisko, jeśli chodzi o jakość jest podobne, tylko zdecydowanie mniejsze. W Krasnem mogliśmy rozwinąć skrzydła. Grając na wyjazdach, rywale grają z nami otwartą piłkę, którą bardzo lubimy.


– O przyszłość Rzemieślnika nie musi się pan raczej martwić…
– W tej druźynie w 18-osobowej kadrze jest aź ośmiu wychowanków, którzy mają się od kogo uczyć. Nie moźna bowiem odmładzać druźyny, zostawiając w niej samych 18, 19-latków. U nas jest mieszanka rutyny z młodością i liczę i tak to powinno wyglądać.


– Na co będzie stać druźynę Rzemieślnika w tym sezonie?
– Nie chcę zapeszać. Chcemy po prostu grać widowiskową i skuteczną piłkę. Czołówka nam trochę uciekła, ale przed nami jeszcze mnóstwo spotkań i wiele punktów do zdobycia.

Rozmawiał Marcin Jeźowski


Żródło supernowosci24.pl