Kibice Igloopolu włoźyli wiele wysiłku, by podczas pojedynku dwóch byłych I – ligowców na stadionie przy ul. Piłsudskiego znów zapanowała atmosfera piłkarskiego święta. Fani zaprosili na mecz władze Dębicy i Mielca, oraz załoźyciela klubu Edwarda Brzostowskiego ( z zaproszenia skorzystał ten ostatni, oraz Mariusz Trojan zastępca burmistrza Dębicy ).
Przygotowali teź losowanie upominków dla posiadaczy biletów i zrzucili się na nagrodę dla strzelca zwycięskiej bramki dla „morsów”. Podobnie jak kibice z Mielca zadbali o efektowną oprawę meczu. Piłkarze nie zamierzali być najsłabszym elementem widowiska i od pierwszego gwizdka, mimo upału ambitnie walczyli o kaźdą piłkę. W 35. min. Łukaszowi Korabowi zabrakło milimetrów, by sięgnąć piłki wrzuconej na piąty metr przez Pawła Sykułę. W 41. min. napastnik Stali jeszcze raz próbował zaskoczyć Łukasza Psiodę z ostrego kąta. Wcześniej jednak bliski szczęścia był Sykuła, który huknął z kilku metrów, ale Psioda zdołał podbić piłkę i ta trafiła w poprzeczkę. Po przerwie zaatakował Igloopol. Strzał Łukasza Bartkowicza odbił Łukasz Ćwiczak, a dobitka Sebastiana Pisarka była fatalna – wprost w rękawice bramkarza Stali. Chwilę póżniej Przemysław Dzięgiel chciał trafić w okienko, ale minimalnie chybił. W rewanźu Sebastian Ryguła ograł w polu karnym Sochę, ale z bliska przestrzelił. Minęły sekundy, a z prowadzenia cieszyli się miejscowi. W 62. min. powinien być remis jednak Jakub Popielarz z dwóch metrów trafił w poprzeczkę. Mielczanie dopięli swego pięć minut przed końcem. Z lewej strony piłkę na szesnasty metr wrzucił Krystian Getinger, a Ryguła zrehabilitował się za sytuację z początku drugiej odsłony. Po wyrównaniu kibice Igloopolu z 200 do 250zł podnieśli nagrodę dla strzelca zwycięskiej bramki. Potem stawka urosła do 500zł. Nic to nie dało.
Żródło. gcnowiny.