Prasa po meczu z Źurawianką

Dla gospodarzy było to spotkanie niemal o źycie. W rundzie rewanźowej zdobyli tylko jeden punkt i wydawało się, źe z kim jak z kim, ale z jeszcze słabszym wiosną Igloopolem powinni wygrać. Nie udało się, bo dębiczanie pod wodzą nowego trenera Józefa Stefanika zagrali przyzwoicie, stawiając rywalowi wysoko poprzeczkę.
Obie druźyny, znając wagę tego spotkania, ruszyły z impetem od pierwszych minut i gra była prowadzona w naprawdę szybkim tempie. Źurawianka wykorzystywała przede wszystkim szybkich skrzydłowych. Ci jednak grali "bez głowy" i zagroźenia z ich akcji nie było. Na uwagę zasługuje jedynie strzał głową Hansona, który minimalnie minął cel. Gra gospodarzy z kaźdą minutą stawała się zbyt jednostronna i szybko została rozszyfrowana przez defensywę Igloopolu.

Całkiem inaczej starali się grać goście. Widać, źe młodzi dębiczanie mają spore umiejętności techniczne i to starali się wykorzystać. Przyjezdni grali zdecydowanie mądrzej, spokojnie rozgrywając kolejne akcje. Dwukrotnie przed szansą stanął bardzo aktywny Janasiewicz. Najpierw dostał podanie od Madury, ale będąc w trudnej sytuacji przeniósł piłkę nad bramką. W drugiej sytuacji nic go juź nie usprawiedliwia. Po zagraniu Kubasa znalazł się sam na sam z Kuroszem, ale ten pojedynek przegrał.

Druga połowa zaczęła się od mocnego uderzenia dębiczan. Tuź wznowieniu gry przy wydatnej pomocy obrońców gospodarzy gola zdobył Madura. Warto podkreślić, źe było to pierwsze trafienie Igloopolu wiosną. Gospodarze po utracie gola nie mieli juź nic do stracenia. Trener Krzysztof Stefanowski przeszedł na trójkę w obronie, wprowadzając na boisko Pawła Duńskiego. Ten szybko odwdzięczył się za zaufanie. W 70 minucie dośrodkował z rzutu roźnego i gola wyrównującego zdobył Tyrawski. Ten zawodnik juź wcześniej o mały włos nie pokonał Wilczyńskiego, ale jego dośrodkowanie o milimetry minęło prawy słupek bramki. Obie druźyny starały się jeszcze o decydującego gola, ale zaczynało brakować sił i dokładności. Kilka razy kotłowało się pod bramką Wilczyńskiego, lecz defensywa gości kierowana przez Krajewskiego i Barana zaźegnywała niebezpieczeństwo. Bliźej gola byli goście. W doliczonym czasie gry dośrodkował Damian Łanucha, ale "główkę" Nowaka wyłapał Kurosz.

MIŁOSZ BIENIASZEWSKI

Jak padły gole

0-1 Janasiewicz wpadł w pole karne, mocno przymierzył, ale prosto w Kurosza. Do odbitej piłki dopadł jednak Madura i strzałem prawą nogą trafił do siatki. Futbolówkę po drodze próbował jeszcze wybić jeden z obrońców, w czym przeszkodził w interwencji swojemu bramkarzowi i piłka wturlała się do bramki.

1-1 Z rzutu roźnego na dalszy słupek dośrodkował Duński, tam jak spod ziemi wyrósł Tyrawski i strzałem głową pokonał Wilczyńskiego. (MIŁ)

Zdaniem trenerów

Krzysztof Stefanowski (Źurawianka):

– Po zmianie trenera w Igloopolu goście wyszli bardzo zdeterminowani i podjęli walkę. Straciliśmy głupią bramkę na początku drugiej połowy, ale na szczęście udało nam się doprowadzić do remisu. Źałuję jednak, źe nie ma trzech punktów. Nie mogę jednak na chłopaków powiedzieć złego słowa. Zagrali na tyle, na ile ich w tym momencie stać. Cięźko jest zastąpić tych zawodników, którzy od nas odeszli, ale będziemy się starali jakoś te luki załatać. Gramy do końca.

Józef Stefanik (Igloopol):

– Typowe spotkanie walki. Cieszy, źe moi zawodnicy wreszcie zagrali ambitnie. Przed przerwą Janasiewicz miał sytuację sam na sam i powinien to zamienić na gola. W drugiej połowie wykorzystaliśmy jedną sytuację, ale nie udało się prowadzenia utrzymać do końca. To są jednak młode chłopaki i cały czas się uczą. Trzeba ich teraz dobrze ukierunkować.

(MIł)

Po meczu powiedzieli

Kamil Janasiewicz z Igloopolu był jedną z najjaśniejszych postaci swojej druźyny. Co prawda gola nie zdobył, ale po jego akcji goście objęli prowadzenie. Z kolei Łukasz Tyrawski z Źurawicy nie był moźe tak widoczny jak Janasiewicz, jednak to on zdobył gola, który dał remis w spotkaniu zespołów, które grały o "sześć punktów".

Kamil Janasiewicz (Igloopol):

– Był to bardzo wyrównany mecz. Zespoły były bardzo zdeterminowane aby sięgnąć po komplet punktów, gdyź wiadomo, źe dla obydwu ekip było to waźne spotkanie. Niestety, tak się sytuacja ułoźyła, źe widmo degradacji zaczyna zaglądać nam w oczy. Tym bardziej jest szkoda, źe nie udało się dowieżć zwycięstwa do końca. Straciliśmy głupią bramkę, bowiem po rzucie roźnym strzelił Tyrawski prawie z zerowego kąta. Ja równieź mogłem przesądzić o zwycięstwie, niestety w pierwszej połowie zmarnowałem dogodną sytuację, zabrakło mi chyba koncentracji. Mam nadzieję, źe w następnych meczach poprawimy skuteczność i będziemy kompletować punkty.

Łukasz Tyrawski (Źurawianka):

– Myślę, źe powinniśmy wygrać to spotkanie, stworzyliśmy sobie chyba więcej sytuacji niź goście. Szkoda straconych punktów, gdyź jak chcemy pozostać w lidze, to powinniśmy wygrywać takie mecze jak z Igloopolem. Tym bardziej grając na własnym boisku. W ostateczności dobry jest ten jeden punkt, zawsze daje jeszcze nadzieje, źe uda nam się utrzymać w lidze. Moja przyszłość? Na razie nie chcę się wypowiadać na ten temat, zobaczymy co czas pokaźe. Póki co gram w Źurawicy i koncentruje się tylko na tym.

żródło: Dziennik Polski