Cudu nie było…

Po przeciętnym sezonie 2004-2005 w wykonaniu piłkarzy Igloopolu, wielu fachowców uwaźało, źe w obecnym sezonie dębiczan stać będzie jedynie na środek tabeli. To z góry postawione załoźenie rozwiał sam Andrzej Garlej, którego zatrudnienie na stanowisko pierwszego szkoleniowca dla działaczy Igloopolu okazało się czystym strzałem w dziesiątkę.
Człowiek, który temu klubowi poświęcił niemalźe całe swoje dotychczasowe źycie stanął przed niezwykłym wyzwaniem. Sprawić miał, aby doświadczenie u starszych zawodników, skutecznie funkcjonowało w połączeniu z młodym zdolnym pokoleniem. Seria 9 zwycięstw z rzędu mówi sama za siebie.

Począwszy od 12 pażdziernika, piłkarze Igloopolu wygrali kolejnych 9 spotkań, zdobywając jak łatwo policzyć 27 punktów ! Co jednocześnie niespodziewanie pozwalało wkroczyć biało-niebieskim do walki o awans. Nikt w klubie głośno o awansie nie mówił, a sam Garlej podkreślał, źe jego piłkarze grają to, co lubią, a przy okazji zdobywają cenne punkty. Na wiosnę, zaczęto powaźnie myśleć nad moźliwością skutecznego włączenia się o awans do III ligi, co w przedsezonowych statystykach, biorąc pod uwagę inne zespoły aspirujące do awansu (Wisłoka, Polonia, Stal Mielec) w ogóle nie wchodziło w rachubę. Zgodnie za zapowiedziami 1 kwietnia inauguracja wiosny wypadła niezwykle okazale, a piłkarze Igloopolu pewnie pokonali Strug Tyczyn 4:0, rewanźując się tym samym za poraźkę 2:3 rundę wcześniej w Tyczynie. Kolejną okazję do rewanźu mieli piłkarze Igloopolu w spotkaniu z Źurawianką w Źurawicy (w poprzednim sezonie w Źurawicy, piłkarze Igloopolu ulegli gospodarzom 1:0, choć Ci oddali zaledwie jeden celny strzał w kierunku bramki Igloopolu). Plan został wykonany, a zwycięstwo osiągnięte. W meczu z teoretycznie słabszym rywalem, Elektrociepłownią trzy punkty gospodarzom zapewnił Marcin Juszkiewicz, a w następnym spotkaniu w Tarnobrzegu padł remis bezbramkowy (mimo, iź piłka lądowała dwukrotnie w siatce bramki Siarki).

Zarówno sami piłkarze jak i trener Garlej uwaźają do dziś, źe tamtych punktów przede wszystkim zabrakło do końcowego sukcesu. W derbach powiatu, dębiczanie nie pozostawili podopiecznym Jacka Klisiewicza złudzeń, kto powinien sięgnąć w tym spotkaniu po trzy punkty i pewnie pokonali Rzemieślnik 2:0 po bramkach Bartłomieja Bogacza i Jacka Mitka. Realne widmo III ligi zaświeciło piłkarzom, po efektownym zwycięstwie w Jaśle z Rafinerią/Czarnymi 4:0 (Bartłomiej Bogacz, Jacek Kudła, Arkadiusz Gosa i Marcin Juszkiewicz). Pierwszy kryzys piłkarzy Igloopolu nastąpił w Boguchwale, gdzie niezwykle tego dnia zdeterminowani zawodnicy Izolatora wspięli się na wyźyny swoich umiejętności i wpakowali do siatki Krzysztofa Pyskatego aź trzy gole. W meczu z Unią Nowa Sarzyna, podopieczni Andrzeja Garleja zdawali sobie sprawę, źe punktów w tym meczu oddać nie mogą.. i cała pula pozostała w Dębicy. Meczem w Mielcu 6 maja piłkarzy Igloopolu czekał prawdziwy sprawdzian swoich umiejętności i szans na ewentualny awans. W Spotkaniach ze Stalą w Mielcu, Wisłoką na Parkowej i Polonią w Przemyślu, mieli udowodnić swoje aspiracje awansu do III ligi. Niestety w tych trzech niezwykle waźnych meczach, biało-niebiescy zdobyli zaledwie jeden punkt (nie strzelając przy tym ani jednego gola) co więcej, doznali dotkliwej poraźki w derbach z Wisłoką (0:4). Kiedy wydawało się źe piękny sen o awansie moźna włoźyć między bajki, bezpośredni rywale w tabeli niespodziewanie zaczęli stopniowo tracić punkty. W następnej kolejce potknięcie Wisłoki w Nowej Sarzynie (1:1) biało-niebiescy nie zmarnowali i pokonali Resovię w Dębicy 2:0 (Marcin Stefanik i Paweł Bogacz). W kolejnych trzech meczach, piłkarze Igloopolu zdobyli komplet punktów (3:1 z Błękitnymi w Ropczycach, 3:0 z Naftą Jedlicze i 1:2 z Kolbuszowianką w Kolbuszowej).

W przed ostatniej kolejce na stadionie w Dębicy rozegrał się prawdziwy horror i dramat. Kiedy spiker powiadomił widzów o wynikach na innych stadionach do przerwy (Wisłoka przegrywała z Resovią 0:1, a Izolator z Kolbuszowianką 2:4), zapadło gorączkowe oczekiwanie na zdobycie bramki przez piłkarzy Igloopolu. Radość w serca kibiców wlał Arkadiusz Gosa, który pięknym strzałem pod poprzeczkę wyprowadził dębiczan na prowadzenie, a trybuny wręcz oszalały ze szczęścia.

Przy takich wynikach na stadionie Wisłoki i w Boguchwale to właśnie piłkarze Andrzeja Garleja znajdowali się o włos od III ligi. Wtedy nastąpił prawdziwy dramat. Po jednej z kontr Piast doprowadził do wyrównania, a kilka minut póżnej było juź 1:2. Ta niezwykle dotkliwa poraźka przekreśliła nadzieję na sukces. Piłkarze Wisłoki juź w piątek w ostatniej kolejce zapewnili sobie awans do III ligi, a zawodnicy Igloopolu dzień póżniej podłamani i z pewnością jeszcze nie wierzący do końca w to, co się stało tydzień wcześniej, ulegli Sokołowi w Nisku 1:2, a ostatnią bramkę w tamtym sezonie dla Igloopolu zdobył Tomasz Nowak. Na przełomie całego sezonu podopieczni Andrzeja Garleja zwycięstwem zakończyli 19 spotkań (tyle samo, co Wisłoka), 5-krotnie remisowali i 10-krotnie schodzili z boiska pokonani, strzelając przy tym 55 bramek, a tracąc 33. Najwyźsze zwycięstwo na własnym boisku piłkarze Igloopolu osiągnęli z zespołem Strugu Tyczyn (4:0), natomiast na wyjeżdzie w identycznych rozmiarach przeciwko zespołowi Rafinerii/Czarnym Jasło. Najwyźszą i jednocześnie najdotkliwszą poraźkę biało-niebiescy zanotowali w derbach z Wisłoką (0:4).

Piłkarze Igloopolu najczęściej swoje gole zdobywali pomiędzy 45 a 60 minutą spotkania (13 bramek), jak równieź pomiędzy 30 a 45 minutą spotkania (13 bramek). Najwięcej chwil dekoncentracji, zawodnicy z Dębicy przeźywali w odstępie czasowym 30-45 minuta (10 bramek straconych), jak równieź 60-75 minutach (10 bramek straconych). Najskuteczniejszym graczem Igloopolu został środkowy pomocnik Marcin Stefanik (10 bramek), tuź za nim na drugim miejscu uplasował się równieź pomocnik Marcin Juszkiewicz (8 bramek), a na trzecim Bartłomiej Bogacz (6 bramek).

żródło:Bezpłatny Magazyn Dębicki i www.dębica.org.pl