Wisłoka – IGLOOPOL 2:1 (1:0)



Bramki:1-0 Stalec (18.), 2-0 Kantor (51.), 2-1 P. Bogacz (68.)

WISŁOKA: P. Piątek 3 – Król 6, Bizoń 7, Kleinschmidt 5 – Stalec 8 (90+11. B. Bogacz), Łoch 6, Kalita 7, D. Kantor 7 (89. Mądro) – Kobos 6 – Królikowski 6, G. Misiura 6 (67. Podlasek).

IGLOOPOL: Wilczyński 7 – Krajewski 5, Mikulski 5, Dziobek 4 – T. Nowak 4 (67. Madura), Nalepka 2 (55. Bańka), Socha 3, Wiszyński 3 (46. Kubas 3) – Juszkiewicz 6, Zołotar 6 – P. Bogacz 6 (90+13. Długosz).

Sędziowali Piotr Foryt – 9 oraz Grzegorz Fus i Stanisław Szpyrka (Łańcut). Źółte kartki: Kleinschmidt, Stalec, Królikowski – T. Nowak, Madura.

Piłkarze Wisłoki zrewanźowali się rywalowi za jesienną poraźkę (0-1) poniesioną na tym samym stadionie. Tym razem to oni byli gospodarzami spotkania, choć ławkę z takim napisem zajmowali gracze i trenerzy Igloopolu.

Od początku przewagę uzyskał zespół Mirosława Kality. W 13. minucie Krzysztof Królikowski uderzył niecelnie po centrze Dariusza Kantora z prawej strony, ale juź kolejne dośrodkowanie juniora Wisłoki spokojnie wykorzystał Mariusz Stalec. – Centra była tak dobra, źe pozostało mi tylko dołoźyć nogę – mówił potem "Mario”.
W 27. minucie fani Wisłoki krzyknęli po raz drugi "jeeest”, ale piłka po strzale Roberta Króla z 16 m trafiła w boczną siatkę. Po 4 minutach z ich gardeł wydobył się tylko jęk rozpaczy, bo po potęźne uderzenie Kality z linii pola karnego podbił Tomasz Dziobek, a piłka ostemplowała poprzeczkę. Igloopol pierwszy celny strzał oddał w 37. minucie (Marcin Juszkiewicz prosto w Piotra Piątka).

Tuź po przerwie sam na sam z bramkarzem był Grzegorz Misiura, ale przelobował i Michała Wilczyńskiego, i bramkę. Za chwilę Grzegorz Kubas wpadł w pole karne, ale "wypalił” na wiwat, choć miał dwóch lepiej ustawionych kolegów. W 54. minucie było juź 2-0, a w rolach głównych znów byli Stalec i Kantor. – Mariusz zagrał dokładnie tak jak to trenowaliśmy. Tylko nabiegłem w to miejsce gdzie zwykle i trafiłem w okienko – opowiadał "Kantoro”.

Gdy wydawało się, źe Wisłoka kontroluje sytuację, fatalny błąd popełnił Piotr Piątek. Po strzale Juszkiewicza bramkarz Wisłoki zachował się, jakby łapał muchy, a Paweł Bogacz skorzystał z prezentu. – Piotrkowi nie pomogło na pewno nierówne boisko, poza tym miał za plecami rozjuszonych kibiców Igloopolu – tłumaczył kolegę trener Kalita.

Kontaktowy gol wywołał (a raczej przyspieszył) zamieszki. Między jedną a drugą rozróbą "setkę” zmarnował Bartosz Zołotar. Potem gracze Igloopolu próbowali długich wrzutek na pole karne (Zołotar główkował obok celu, Damian Socha nie sięgnął centry), ale bardziej konkretne okazje mieli piłkarze Wisłoki. Wilczyński obronił jednak mocne strzały Łukasza Kobosa (dwa) i Krzysztofa Podlaska.

Żródło : Nowiny

9 zdjęć z meczu i 64 zdjęcia kibiców w dziale Foto Galeria.