Poraźka z beniaminkiem

Igloopol Dębica – LZS Turbia 0-1 (0-1)

0:1 Michał Serafin (4 min.)

Igloopol: Flasza, Brzostowski, Długosz, Socha, Machnik, Syguła, Sujdak, Chmura (69" Kajpust), Więcek (25" Saletnik), Micek, Dzięgiel.

Turbia: Bieniek, Cupak, Olko, Słowik, Biały (85" Zalewski), Partyka, Gruszczyk, Serafin, Dziadura (90" Sobowiec), Sojecki (81" Kempanowski), Bajgierowicz (72" Ziemiański)

Sędzia: Marek Guzik z Krosna

Źółte kartki: Sujdak, Syguła, Dzięgiel – Bieniek. Widzów: 200.

Pomimo tego, źe Igloopol rozegrał nie gorszy mecz niź w poprzednich trzech zwycięskich konfrontacjach na własnym boisku, to z trzech punktów po końcowym gwizdku cieszyli się gracze z Turbi.

Goście zaskoczyli Morsów ofensywnym ustawieniem, co zaowocowało w 4 min. bramką strzeloną głową przez Serafina. Przez kolejne 2 kwadranse goście nadal dominowali na boisku i nie dawali graczom Igloopolu szansy na wyrównanie, a wyborne sytuacje na podwyźszenie rezultatu zmarnował Bajgierowicz w 19 min. (sytuacja sam na sam) i 29 min. (niecelny strzał z najbliźszej odległości). Dopiero w ostatnim kwadransie I połowy Igloopol uzyskał inicjatywę, a najlepsze okazje zmarnowali Brzostowski w 35 min. i Micek w 40 min.

Po przerwie gra toczyła się juź w zasadzie tylko na połowie rywala, który wszelkimi sposobami dąźył do utrzymania korzystanego rezultatu. W 49 min. Socha miał dobrą okazję do wyrównania, ale jego strzał z bliska zablokował obrońca. Potem wiele razy kotłowało się pod bramką pewnie grającego Bieńka, ale poza przygniatającą optyczną przewagą Morsów do zmiany rezultatu nie doszło. Kontrowersyjna sytuacja miała miejsce w 64 min., gdy w pole karne gości przedarł się Dzięgiel i z wysokości trybun wyglądało na to, źe został powalony przez dwóch rywali, ale stojący kilka metrów od tej sytuacji sędzia z Krosna nie tylko nie podyktował karnego, ale ukarał napastnika gospodarzy źółtą kartką. Od około 85 min. przy seryjnie wykonywanych rzutach roźnych pod bramkę gości wędrował nawet Grzegorz Flasza, który w 87 min. po strzale głową był bardzo bliski pokonania Bieńka.

Końcowy rezultat okazał się niekorzystny, ale kibice docenili walkę naszych zawodników i poźegnali ich gorącymi brawami. Pamiętać trzeba, źe w dzisiejszym spotkaniu nie wystąpili Pisarek, Filipek, Janasiewicz i Siwula a ich obecność zapewne dałaby trenerowi Garlejowi większe pole manewru, zwłaszcza źe na ławce rezerwowych zasiedli jedynie Kajpust i wracający po kontuzji Saletnik. Za tydzień w Kańczudze do kadry wraca "Janek" i prawdopodobnie Filipek.

żródło: własne