Panie Trenerze po satysfakcjonującym początku sezonu, w ostatnich trzech meczach zdobyliśmy zaledwie dwa punkty.
- Owszem początek sezonu mieliśmy znakomity, wygraliśmy w Przemyślu, odnieśliśmy dwa zwycięstwa u siebie w tym z mocnym JKS, co rozbudziło apetyty, jednak nadal twierdzę, że kadra którą dysponuje zasługuje na górną połówkę w tabeli. Jestem daleki od pompowania balonika, że już teraz dysponujemy kadrą na ścisłą czołówkę tej ligi.
Pańskie przedsezonowe przewidywania odnośnie potencjału rywali na razie się sprawdzają.
- Tak jak wspominałem przed sezonem. Obecna liga jest dużo mocniejsza niż w zeszłym sezonie. Zgodnie z oczekiwaniami Korona Rzeszów pozostaje niepokonana, rezerwy mieleckiej Stali trzymają się czołówki, do której należy też KS Wiązownica, JKS czy Głogovia. Z pewnością na większy dorobek punktowy patrząc na możliwości finansowe i organizacyjne zasługują Błękitni Ropczyce z którymi zmierzymy się w następnej kolejce.
Wróćmy jeszcze na moment do meczu z Pilznem. Osobiście przypominał on wczorajsze starcie Polaków z Austriakami. Z tym, że rolę Polaków odegrał Igloopol, a Austriaków – Legion.
- Dokładnie też mam podobne przemyślenia. Uważam, że nasi piłkarze zbyt wcześnie uwierzyli w łatwe i przyjemne zwycięstwo. Nie wygraliśmy temu meczu już w szatni. Co prawda pierwszą bramkę zdobyliśmy szybko i początek spotkania układał się po naszej myśli, lecz w miarę upływającego czasu Legion przejmował inicjatywę.
Na tak ambitną postawę piłkarzy Legionu miał wpływ inny czynnik. Zmiana na ławce trenerskiej.
- Z nowym trenerem na ławce trenerskiej Romanem Gruszeckim, drużyna Legionu zdecydowanie rozegrała najlepsze spotkanie w tej rundzie. Prawda jest taka, że my zagraliśmy najsłabszy mecz w tej rundzie, a Legion najlepszy. Uczulałem zawodników, że bramkarz z Pilzna przez swój brak centymetrów jest słabszym ogniwem. Wykorzystaliśmy to w pierwszej połowie, w drugiej Legion umiejętnie oddalił grę od własnej połowy, czym pozbawił nas szansy częstego oddawania strzałów z dystansu.
W pierwszej połowie sytuacja zaczęła się komplikować po zejściu z murawy Łukasza Psiody.
- Łukasz z powodu kontuzji musiał opuścić murawę. Zastąpił go Krystian Kosiński, który spisywał się bardzo dobrze. Pewnie interweniował, zażegnał utracie bramki w drugiej połowie, wybronił sytuację sam na sam. To chłopak z mocnym charakterem. Nie wiem czy będę mógł liczyć na Łukasza w meczu z Błękitnymi. Teoretycznie wyniki badań wyszły bez zarzutu, Łukasz ma nadal ponaciągane mięśnie grzbietu, a decyzję którego bramkarza wystawię w Ropczycach podejmę końcem tygodnia.
Widoczny w naszym zespole jest nadal brak rasowego środkowego rozgrywającego.
- Sytuację na środku pomocy skomplikowała nam kontuzja Kamila Machnika, który był niewątpliwie kreatorem gry. Na tą pozycję przymierzany był Kamil Rokita, ale drobne kontuzje, częste przerwy w treningach, spowodowały że musiałem przesunąć go do ataku, dlatego nasza gra głównie opiera się o skrzydła, a nie środek pola.
Do treningów indywidualnych powrócił nasz nowy nabytek Dawid Obłoza z Resovii.
- Nie ukrywam, że liczę na tego piłkarza. Jest nominalnym środkowym pomocnikiem. Mam nadzieję, że z Dawidem na boisku jakość naszego zespołu wzrośnie, ale póki co muszę poczekać na gotowość tego zawodnika do gry.
W najbliższy weekend zagramy z Błękitnymi w Ropczycach.
- W moim przekonaniu to Błękitni byli jednymi z głównych faworytów do awansu. Zespół składa się z solidnych zawodników z przeszłością II i III – ligową. Poza tym mocnym punktem drużyny jest bramkarz – Grzegorz Flasza. Zapominamy już o meczu z Legionem i skupiamy się na Ropczycach. Zdajemy sobie sprawę, że w każdym meczu wynik jest sprawą otwartą, tak będzie i tym razem, powalczymy z Błękitnymi o korzystny wynik.
Dziękujemy za rozmowę.