Porażka na wyjeździe

Piłkarze Igloopolu przegrali swoje pierwsze wyjazdowe spotkanie w rundzie wiosennej 1:0 ustępując niżej notowanemu rywalowi Victorii Czermin.

Skład drużyny gospodarzy: Petrykowski Krzysztof, Sanecki Dariusz, Świst Jan, Trzpis Arkadiusz, Pezda Mateusz, Soboń Wojciech (  Krukowski Albert 76 min. ), Abramowicz Tomasz, Czaja Norbert, Hul Patryk ( Miłos Norbert 60 min. ), Polak Damian, Głodzik Tomasz.

Skład drużyny Igloopolu: Brandys Dominik, Rogowski Kacper, Piotr Mikulski ( Długosz Piotr 56 min. ), Chmiel Krzysztof, Jędrzejczyk Maciej, Mitręga Marcin ( Piotr Syguła 80 min. ), Socha Damian ( Nalepka Tomek 80 min.), Stefanik Łukasz, Bogacz Bartłomiej ( Więcek Rafał 65 min. ), Machnik Kamil, Brzostowski Adrian.

 

O tym, że łatwo w Czerminie o punkty nie będzie było wiadomo już długo przed meczem. Victoria to dla nas bardzo niewygodny przeciwnik. Niedzielne spotkanie było typowym meczem walki. Dużo podań, dużo strat, dużo fauli, a mało strzałów i jeszcze mniej bramek.

Pierwszy kontakt z piłką bramkarz biało-niebieskich zaliczył już w 2 min. spotkania kiedy to po strzale Damiana Polaka przypominającym bardziej podanie lobem piłka bez najmniejszych problemów znalazła się w rękach Brandysa. 3 min. później po akcji Mitręgi lewą stroną boiska i celnym dośrodkowaniu piłka trafiła do Brzostowskiego, który zdołał strzelić ale zbyt lekko i bramkarz gospodarzy nie miał najmniejszych problemów.

Pierwszą doskonałą i jak się później okazało jedyną okazję na zdobycie bramki Victoria miała w 9 min. meczu. Po małym zamieszaniu na linii pola karnego piłka trafiła do nieobstawionego Czaji, który odwracając się z piłką na 5-6 metrze miał przed sobą już tylko Brandysa i wszystko wskazywało, że nic już nie jest w stanie uchronić Morsy od straty bramki. Nasz młody bramkarz wykazał się jednak niesamowitym refleksem i ogromnie dużym szczęściem w bramce gdyż tylko sobie znanym sposobem zdołał zablokować lecącą już do siatki piłkę.

Niestety...szczęścia zabrakło kilkadziesiąt sekund później. Z rzutu wolnego ok. 30-35 metrów od bramki i praktycznie z linii bocznej boiska piłkę dośrodkowywał Soboń. Z dośrodkowania wyszedł ''strzał życia'' i piłka niesiona jakimś cudownym podmuchem wiatru trafiła młodemu Brandysowi '' za kołnierz '' i mieliśmy 1:0 dla Victorii.

Kolejną groźną akcję Victoria przeprowadziła w 23 min. Abramowicz puścił lewą stroną Sobonia, który na szczęście tym razem trafił tylko w boczną siatkę.

Igloopol próbował doprowadzić do wyrównania jednak w pierwszej połowie gra nie bardzo się układała. Brakowało tempa i ostatniego otwierającego celnego podania. W 24 min. zaskoczyć Petrykowskiego próbował Stefanik jednak strzał był bardzo niecelny. W 34 min. po wielkim zamieszaniu w polu karnym gospodarzy przed szansą był Brzostowski jednak fatalnie skiksował nie trafiając w piłkę. Piłka znalazła drogę do siatki Victorii po strzale Brzostowskiego w 40 min. jednak sędzia nie uznał poprawnie zdobytej bramki odgwizdując spalonego. 

Akcja ta wywołała spore zdenerwowanie w obozie biało-niebieskich. Przepisy wyraźnie bowiem mówią, że w sytuacji gdy zawodnik atakujący znajduje się na pozycji spalonej, a obrońca dotknie piłki próbując ją przejąć, a ta mimo to trafia do napastnika to spalony nie powinien zostać odgwizdany. W takiej sytuacji znalazł się właśnie nasz napastnik i gol powinien zostać uznany.

Druga połowa spotkania to totalna dominacja biało-niebieskich. Drużyna Victorii została całkowicie zepchnięta do obrony na własnej połowie praktycznie przez całe 45 min. Zdeterminowany Igloopol szukał swojej szansy na remis raz po raz atakując bramkę Petrykowskiego jednak albo brakowało dokładności albo piłka jakimś cudem nie wpadała do bramki jak to było w 89 i 91 min. kiedy po strzale Więcka piłkę złapał zaskoczony Petrykowski. Sam nie wiedział jak piłka trafiła w jego ręce. Niestety Morsom nie udało się wyrównać i mecz zakończył się skromnym zwycięstwem gospodarzy 1:0.

Choć obrona Igloopolu w pierwszej połowie kilkukrotnie nie działała tak jak należy to indywidualnie należą się duże słowa uznania dla Krzyśka Chmiela i Kacpra Rogowskiego, którzy zostawili sporo zdrowia na boisku. Bardzo dobre wejście zaliczył Nalepka, który wszedł na boisko bez żadnych kompleksów i nie tylko widział kolegów ale i kilkukrotnie ładnie obsługiwał ich dokładnym podaniem. Dobrą zmianę dał też Więcek i Długosz, który zmienił w 56 min. kontuzjowanego i wyraźnie niedysponowanego w niedzielne przedpołudnie Mikulskiego, który zagrał bardzo słabe zawody.

Szkoda straconych punktów, ale do końca sezonu jeszcze daleko i nie wszystko jeszcze stracone więc głowy do góry. Miejmy nadzieję, że tan mały zimny prysznic podziała na naszych chłopców motywująco, bo limit błędów na jaki sobie możemy pozwolić nie jest za duży.

 

Kolejne spotkanie tym razem przed własną publicznością Igloopol rozegra 05.04.2014 r. o godz. 14:00 z Wisłokiem Wiśniowa.

ZAPRASZAMY BARDZO SERDECZNIE!!!

Napisane przez: Łukasz dnia 30.03.2014 15:29