Dwa róźne oblicza Igloopolu

Sokół Nisko – Igloopol Dębica 3:3 (2:0)

 

1:0 Kurasiewicz 22min.

2:0 Jabłoński 39 min.

2:1 Adamczak 66 min.

2:2 Mikulski 70 min.(karny)

3:2 Szeser 79 min. (karny)

3:3 Socha 82 min

 

Sokół: Kielarski –Szpyra (46.Tabaka), Słowik, Drabik, Wojtak (70.Maczuga), Dyba (46.Stąporski), Szewc, Bednarz, Kurasiewicz, Szeser, Jabłoński

Igloopol: Psioda – Syguła, Socha, Mikulski, Mitręga (67.Siwula), Rokita (55.Mitan), Stefanik (55.Micek), Wójcik, Halz, Adamczak, Machnik

 

Wczoraj w Nisku potwierdziło się stare piłkarskie porzekadło, źe niewykorzystane sytuacje się mszczą. Dla naszych piłkarzy strata dwóch punktów w tak waźnym meczu moźe mieć kluczowe znaczenie w walce o ligowy byt. Jednak nie popadajmy w pesymizm, bo jeszcze nie wszystko stracone, chociaź uczciwie trzeba przyznać źe sytuacja jest piekielnie trudna. Nielicznie zgromadzona publiczność w Nisku mogła zobaczyć dwie druźyny Igloopolu.

W pierwszej połowie byliśmy piłkarsko lepszym zespołem, jednak to gospodarze grali ambitniej, a przede wszystkim skuteczniej i po naszych dwóch błędach prowadzili 2:0. Co z tego źe stwarzaliśmy sobie wyśmienite okazje do zdobycia gola, jak nasi zawodnicy pudłowali niemiłosiernie.  

 

Po zmianie stron zobaczyliśmy inny zespół na boisku. Tym razem do czysto piłkarskich umiejętności dołoźyliśmy ogromne zaangaźowanie i walkę o kaźdą piłkę. Juź w 46 minucie Dawid Rokita powinien dwukrotnie wpisać się na listę strzelców, ale piłka jak zaczarowana nie chce wpaść do bramki. Po kilku minutach „Roki” marnuje kolejną „setkę”. W 55 min. trener Stefanik dokonuje dwóch zmian za Dawida Rokitę wchodzi Kamil Mitan, a Łukasza Stefanika zmienia Paweł Micek. Tutaj duźe słowa uznania naleźą się  „Micowi” za to, źe pomimo bolesnej kontuzji (spuchnięta noga w kostce z duźym krwiakiem) decyduje się na grę. W 66 minucie Kamil Machnik idealnie centruje na głowę Adamczaka, a „Balon” z bliska pakuje piłkę do siatki. Minutę póżniej trener stawia wszystko na jedną kartę wpuszczając za grającego w defensywie Marcina Mitręgę kolejnego napastnika. Na boisku melduje się Tomasz Siwula, a Igloopol gra „trójką” w obronie. Ta taktyka przynosi efekt i 70 min. po faulu na szarźującym Halzu arbiter dyktuje jedenastkę, którą pewnie na bramkę zamienia Mikulski.

 

Od tego momentu gospodarze zaczynają grać bardziej otwarcie, od czasu do czasu przedostając się pod bramkę Psiody. Po jednym z takich ataków arbiter podyktował problematyczny rzut karny dla Sokoła, po sygnalizacji faulu Sochy na Stąporskim przez swojego asystenta. Po chwili jest juź 3:2 dla Sokoła, gola z karnego zdobywa Szeser. Igloopol rzuca się do desperackiego ataku i po trzech minutach po główce Sochy doprowadza do remisu. W samej końcówce meczu nasi piłkarze próbują jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, jednak wynik  nie ulega juź zmianie i musimy zadowolić się tylko jednym punktem.